Z uwagi na dzisiejsze świeto i na blogu będzie nieco w narodowych barwach.
To, że Polacy są narodem wszędobylskim wiadomo od dawna i dla nikogo nie jest to tajemnicą. Powszechnie wiadomo również, że choć w ojczyźnie Polacy gryzą się i nie zgadzają, to na obczyźnie zawsze do siebie lgną bez względu na różnice poglądów czy sposobu myślenia. Polonia jest fenomenem o tyle, że najaktywniejsi jej działacze, żyjąc w kaju, najprawdopodobnie wcale nie zaangażowali się w żadne pro-patriotyczne akcyjki.
Sama przez jakiś czas będąc zmuszona jeść obcy chleb, doceniam jak wiele zawdzięczam ojczyźnie. Dopiero teraz widzę ile znaczy dla mnie móc co jakiś czas porozmawiać w ojczystym języku, posłuchać Polskiego Radia czy zjeść polskie ciastka (po ostatniej eskapadzie w spiżarce zalega ich spory zapas). Z takiej perspektywy, na wszystkie polskie, narodowe niedociągnięcia patrzy się z większą wyrozumiałością, a nawet zaczyna dostrzegać zalety. U Polaków niesamowicie cenię na przykład tą niezwykłą wprost umiejętność dostosowania się do absolutnie każdych warunków - zarówno tych najtrudniejszych, jak i najbardziej zbytkowych. My zawsze znajdziemy rozwiązanie, choćby (jeśli będzie trzeba) "na ślinę i sznurek" zbudujemy tratwę i opłyniemy nią dookoła świata. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych, a jeśli tylko coś będzie "trochę" za trudne - zaraz najdziemy do pomocy innego rodaka - bo w grupowaniu się także jesteśmy mistrzami!
W Istrii, choć Polaków nie żyje chmara, to zawsze kilkoro i oczywiście są w stałym kontakcie. Regularnie spotykają się, współogranizują przeróżne kulturalno-społeczne wydarzenia, działają w Polskim Towarzystwie Kulturalnym im. Fryderyka Chopina. Ostatnimi czasy, jego członkowie mają ręce pełne roboty : to jadą do Puli zaopiekować się grobami polskich marynarzy w służbie "Jego C.K. Mości", składają kwiaty pod tablicą upamiętnającą Józefa Piłsuskiego w Opatii, otwierają polską szkołę czy wreszcie organizują Dni Polskiego Filmu.
Lekcje dla polskich dzieci odbywają się co drugi piątek wieczorem, prowadzi je oczywiście krakowianka (oni tam mają bez wątpienia najbardziej humanistycznych humanistów). Przekrój wiekowy uczniów jest równie szeroki co stopień opanowania przez nich mowy ojczystej : polski narybek w wieku od 6 do 12 lat mówiący albo biegle i bezakcentowo po nie mówienie praktycznie w ogóle. Dzieci nie dość, że mają okazję poprzebywać przez jakiś czas w polskim otoczeniu jęzkowym, to poznają polskie legendy (o Smoku Wawelskim, Warsie i Sawie), grają w polskie gry (Stary niedźwiedź, ciuciubabka), czytają Kornela Makuszyńskiego i Janusza Korczaka, ćwiczą pisanie naszej trudnej ortografii... Dla Polaków mieszkających w Polsce to może wydać się tak oczywiste, że nie warto skupiać na tym uwagi. Dzieci mieszkające zagranicą, a nieuczęszczające do tego typu szkół, są tych elementów kultury bezpowrotnie pozbawiane.
Festiwal filmowy przerósł chyba nawet oczekiwania samych organizatorów - oprócz tzw. "standardowych gości" - członków Stowarzyszenia, konsula, konsulowej żony i pani wice-konsul, przybyła wielka liczba Chorwatów oraz (bo mu lubimy być w kupie) bardzo przyzwoita reprezentacja polskich studentów z Erasmusa (w sumie 25 osób stanowi połowę wszystkich zagranicznych studentów w Rijece). W przepysznym, studyjnym kinie, po mądrych przemowach ważnych osób wreszcie zaczął się film. Na pierwszą taśmę poszło "80 milionów" w reż. Waldka Krzystka, który tylko potwierdza jak Polacy potrafią sobie radzić w ekstremalnie niesprzyjających warunkach. Po projekcji nie zabrakło naturalnie okazji do ciekawych rozmów : z tych bardziej ciekawszych można wymienić poznanie polskiego konsula i wice-konsula w Rijece oraz... polskie toasty, polskim trunkiem z polskimi studentami! :) A jak to się mówi - kiedy już się z kimś pije, to napewno nie widzi się z nim ostatni raz. Owocem tego spotkania jest zaproszenie do Rijeki na kolejny polski wieczór - wspaniale, na pewno skorzystam!
Inspirujące wnętrze Art-Kina, wprost z początku ubiegłego wieku.
Czerwone fotele, klatki z pierwszych filmów i dwie narodowe flagi.
Starsze polonijne pokolenie, nadal szczególnie pielęgnuje tradycje rodzinne.
Konsul Janusz Tatera z żoną (z lewej) w rozmowie z panią prezes Stowarzyszenia (z prawej).
Część oficjalna : powitania, podziękowania, etc...
Tym razem rzecznik prasowy Stowarzyszenia i pani konsulowa.
Najświeższa polonia w Rijece - Erasmusi.
Do Labina wróciłam późno, ale z pokrzepionym duchem narodowym. Wszystkiego najserdeczniejszego z okazji naszego wspaniałego Święta Polacy! :)
widzę koleżankę Olę, z którą byłam na kursie w Osijeku :)
OdpowiedzUsuńWorld's so small - Croatia even smaller.
Usuń