wtorek, 17 grudnia 2013

Super (sladka) Chorwacja : Lino&Kraš.

W najśmielszych przypuszczeniach nie posądzałabym Chorwatów o tak rozwinięte talenty cukiernicze. Po prawdzie, kogoś kto nałogowo lubi słodkie, nietrudno zadowolić. Z drugiej jednak strony, podniebienie zmakosza staje się coraz bardziej wyrafinowane i z czasem może zechcieć pogardzić tzw. "byleczym". Ja, rodowitymi chorwackimi słodyczami na pewno nie wzgardzę. Co najwyżej ryzykuję przejedzenie, ale to też wyłącznie w jednym przypadku. Bardzo podoba mi się fakt, że w lokalnej ekonomii, Chorwaci przejawiają autentyczny patriotyzm. Bo i ile w Polsce praktycznie nie dostanie się polskich produktów, (Ale jak to! Przecież Wedel, Prince Polo, Żywiec? Niestety! Wszystkie one należą do zagranicznych koncernów, a my kupując, bezmyślnie napychamy kieszenie japońskie, koreańskie, izraelskie czy holenderskie.) Chorwaci mocno pilnują cen na importowane towary. Przykładowo, "zagraniczny" batonik jest prawie dwukrotnie droższy od krajowego - każda zdroworozsądkowa osoba wybierze tańszy. To jest jednak temat na oddzielny post.

Obok wina (którego Chorwacja również absolutnie nie ma prawa się wstydzić), drobne słodkości są najbezpieczniejszym prezentem. Bo prawie każdy z nas ma do nich słabość, a jeśli niekoniecznie, można je grzecznie przepodarkować komuś innemu. Zresztą, specjalność, której nie sposób zdobyć w swoim kraju będzie niewątpliwą ciekawostą i okazją do nowych doświadczeń. Jeśli kiedyś zdarzy Wam się przybyć do Chorwacji i będziecie chcieli okupić czymś miłym swoich bliskich, służę swoim eksperckim doświadczeniem :) Zapraszam!

DAWNO, DAWNO TEMU BYŁ SOBIE KRAŠ (czyt. krasz)...
Rodzicami Kraša była najstarsza (powstałą w 1911r.) czekoladowa maufaktura w tej części Europy (mająca wyłączność na dostarczanie czekolady na cesarski dwór) oraz równie stara fabryka sucharów, herbatników i wafli. Po zwycięstwie Tita, ojcem chrzestnym połączonych firm stał się Josip Kraš - czołowy, chorwacki komunista, bohater narodowy zabity w 1941 roku. Firma na znacjonalizowanym rynku miała doskonale, równie doskonałe produkty zaczęła wprowadzać na rynek. Na przestrzeni lat zmieniał się wyłącznie wygląd pudełka, receptura - zachowana baz zmian - raduje kolejne pokolenia. Czego zatem koniecznie trzeba spróbować odwiedzając jeden z firmowych sklepów Kraša?
Bajadera: nugatowa pralina z dodatkiem migdałów, orzechów laskowych i orzechów włoskich, które nadają jej charakterystyczny smak. Jako pierwszy produkt została wyróżniona oznaczeniem "Croatia Creation". Obawiałam się, że może być zbyt słodka - była dokładnie w sam raz.  

Griotte: delikatnie kwaskowate, śródziemnomorskie wiśnie zanurzone w likierze i oblane doskonałą gorzką czekoladą. Receptura ma przeszło 90 lat, ona również zapewniła firmie prestiżowe oznaczenie "Croatia Creation".

Dorina: podrzymuje zaszczytną tradycję najlepszych czekoladników działających w Zagrzebiu u początku minionego stulecia. Dostępna jest aktualnie w niezliczonych wariantach smakowych, teksturowych, gramaturowych, najlepsza jest oczywiście klasyczna, mleczna, 200-gramowa :)

Domaćica: w tłumaczeniu - "domowa", albo po prostu "ulubienica domowników". Nie wiem w czym tkwi jej sekret, to zwykłe kruche ciasteczka, muśnięte z jednej strony czekoladą. Niepowtarzalny smak, niezmienny od pokoleń, łączy wszystkich bez wyjątku członków rodziny.


Napolitanke: mój osobisty okręt flagowy całej firmy, mój faworyt. Jeszcze prostsza receptura : prosty wafel przekładany kremem czekoladowym, tak nawet piszą na opakowaniu. Ale to jest taki wafel i taki krem, że kiedy zaczniesz jeść, zapominasz o wszystkim. Tylko nie próbujcie ich jeść i jednocześnie pracować - z transu wyrwie was albo mdlący ból brzucha, albo puste dno opakowania. Bardzo groźne! W Chorwacji są tak popularne, że wszystkie wafelki nazywa się zwyczajnie "napolitanke".


Pamiętacie to zdjęcie? Oto dowód w sprawie.

... A POTEM POMYŚLELI O DZIECIACH, A TAK NAPRAWDĘ O SOBIE.
W 1934 roku, dwaj bracia Wolf założyli rodzinną spółkę produkującą marmoladę. Kilkanaście lat później, ta sama firma, już znacjonalizowana i pod szydlem znanej i lubianej Podravki, otwiera kolejne gałęzie produkcji. Dalej są już zupy, w końcu nikomu nieobca - Vegeta. Ostatecznie, w okresie baby-boomu lat 70., wchodzą na rynek produktów dziecięcych i prezentują misia Lino.

Čokolino: czekoladowa kaszka zbożowa przyrządzana na mleku, której smaku nie da się z niczym porównać, chyba jedynie z czekoladową manną. Przy najbliższej wizycie w Chorwacji, proszę nie wstydźcie się wejść w regał dla niemowlaków - cały chorwacki naród wychował się na tym jedzonku, a moi starsi współpracownicy z biura z dumą przechwalają się na jakie to promocje dużych (nawet do 2 kg) opakowań tej pysznej žitnej kašicy uczatowali.


Linolada: nazwa myląca, bo przywodzi na myśl linoleum, ale zasada działania jest właściwie zbliżona. Legendy i marketing głoszą, że jest to ponoć zdrowsza wersja nutelli, bo Linolada naszprycowana jest witaminami i innymi "naturalniejszymi" składnikami. Orzechów ma mniej, raptem 13% (n. ma 18%), a reszta to cukier i oleje utwardzone. Ale kto ze zdrowym podniebieniem czyta te etykiety? Krem jest super, a najlepiej smakuje jedzony palcem wprost ze słoika :)

Na koniec wypada błagać o wyrozumiałość, bo nie sposób mając tak ograniczone środki (transportu) eksportować tych wszystkich pyszności do Polski. Rozwiązanie wydaje się być jedno : przyjechać osobiście, choćby i do Istrii, a następnie najeść się ile żołądek zmieści. Potem wrócić i opowiadać jak było. Słodko zapraszam!


Zdjęcia nie są moją własnością, pochodzą ze stron producentów słodyczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz