Dobrze byłoby, aby obecność zagranicznego wolontariusza doprawiła nieco lokalny koloryt. Jak już jednak próbowałam przy okazji Bożego Narodzenia, zdałam sobie sprawę, że zadanie nie będzie łatwe.
Spróbowałam swoich sił jako nauczyciel rodzimej mowy - zaproponowałam, że w związku z całkiem niemałą rzeszą turystów z Polski rokrocznie odwiedziającą Istrię, może znajdą się jacyś chętni na bezpłatne lekcje języka polskiego. Proszę zgadnijcie jaki był rezultat. Na pierwszej, pieczołowicie przygotowanej lekcji, spełniającej wymogi nawet najbardziej wymagającego dydaktyka, zawierającej wszystkie najbardziej efektywne metody oraz uwzględniającej różnice kulturowe, pojawiło się uczniów... zero. Na drugiej... 1 dziewczynka, której mama akurat nie miała co zrobić i zapytała czy może ją zostawić na przechowanie - nauczyła się śpiewać kilka sztampowych polskich piosenek, chociaż tyle. Dużo owocnej poszło mi z edukacją moich współpracowników - mistrzowsko opanowali słowa "smačnego" oraz "pžedsiebiorčošć".
Oto dwa z czterech mocnych, polskich akcentów w naszym biurze; ponadto są jeszcze ryba z Rybnika i Agata z Bydgoszczy.
Oto dwa z czterech mocnych, polskich akcentów w naszym biurze; ponadto są jeszcze ryba z Rybnika i Agata z Bydgoszczy.
Trzy lata spędzone w Kolegium skutecznie wyleczyły mnie ze zniechęcenia. Uznałam, że zwyczajnie metoda wymaga modyfikacji. Sięgnęłam do środka starego jak świat i od zawsze przynoszącego oczekiwane rezultaty : przez żołądek.
Już przed Świętami była mowa o zorganizowaniu wieczorów kulturalnych, gdzie każdy z nas mógłby się pochwalić tym co ma najlepsze. Jestem dopiero w fazie intensywnego rozwiajnia swoich talentów kulinarnych, zatem potrawą najłatwiejszą, najtańszą, najsmaczniejszą i najbardziej polską wydało mi się nic innego jak oczywiście placki ziemniaczane. Z niedawnego artykułu Forbes'a wynika, iż jesteśmy jabłkową potęgą - w 2013 roku w eksporcie wyprzedziliśmy nawet Chiny (!) Do picia zaserwowałam zatem sok jabłkowy z białowieską duszą ;), na dodatek szczypta cynamonu i kilka kostek lodu - smakował nawet najwybredniejszym niedojadaczom i niedopijaczom. Jako dobry gospodarz nie zaniedbałam i duchowej oprawy spotkania. W tle płynęły przeplatające się głosy Czesława Niemena, Cleo&Donatana, Lady Pank oraz Myslovitz - mnie osobiście, słuchając Łez, łezka się w oku zakręciła.
Mimo że ziemniaków na placki nie starłam przy pomocy tradycyjnej tarki, i mimo że do wyboru jako dodatki były jedynie cukier i kwaśna śmietana, pomimo odbywającej się równolegle ogólnokrajowej nocy muzeów z masą przeciekawych atrakcji - chyba udało mi się zrealizować główny cel lekcji : pokazać, że Polska nie taka straszna jak ją malują i że w sumie bardzo fajnie jest być Polakiem. To była dla mnie bardzo cenna lekcja!