Jako, że jednym z podstawowych punktów statutowych naszej organizacji, a także samego projektu EVS, w którym biorę udział jest promowanie działań i wartości europejskich oraz jak najszersze informowanie o możliwościach jakie oferuje Unia Europejska - wreszcie coś powinniśmy w tym kierunku działać.
Bardzo głośno jest obecnie o nowym, wielkim programie Unii Europejskiej dla młodzieży Erasmus + . To ogromny pakiet naprawdę świetnych możliwości nie tylko dla młodzieży, i nie tylko dla studentów i nie tylko w dziedzinie nauki. W końcu Komisja Europejska pożądnie zabrała się za przeciwdziałanu szalejącej pladze bezrobocia i zakłada, że wydając astronomiczne 15 miliardów euro (!!), do 2020 roku uda się obniżyć jego poziom.
Z tej okazji wypuszczono nowy Europejski Portal Młodzieżowy, gdzie w przyjazny sposób, wszyscy zainteresowani mogą znaleźć informacje dotyczące przeróżnych możliwości oferowanych w ramach programów unijnych. Nareszcie takie rzeczy jak spis organizacji biorących udział w EVSie czy oferty bezpłatnych szkoleń, kursów i stypendiów, ogłoszenia o konkursach, praktyczne wskazówski dotyczące podróżowania lub życia za granicą, wreszcie wszystkie aktualności i bieżące wiadomości, można znaleźć w jednym miejscu. Co więcej, strona jest dostępna w 27 językach Wspólnoty, a treści są skategoryzowane według krajów. Wygląd strony też nie jest odstraszający.
Naszym zadaniem było zatem poinformować labińską społeczność jak, gdzie i którędy mogą znaleźć potrzebne informacje - wiadomo, że dziś właśnie informacja jest na wagę złota. Z niemałym zapałem zabraliśmy się zatem do konstruowania sturopianowych sześcianów, które potem miały zostać umiejscowione w strategicznych punktach miasta. Z założenia, na bokach kostki znalazły się zachęcające pytania w stylu : Lubisz podróżować? Jesteś młodą, kreatywną osobą? Chcesz poznać nowych ludzi? Jesteś ciekaw wyzwań? Kiedy ta przynęta okazała się skuteczna, zanteresowany podchodził i "zaglądał w dziurkę" (tak brzmiało jedno z poleceń, niczym kopiuj-wklej z Alicji w krainie Czarów) - tam znajdował adres internetowy i wskazówki jak zrobić z niego użytek.
Trudno ocenić rzeczywisty rezultat całej akcji. Nas kosztowała dużo pracy, ale i dużo zabawy (wreszcie miła odmiana dla bycia przyklejonym do krzesła i klawiatury). Niektóre kostki padły ofiarą lokalnych wandali, inne najbardziej ucieszyły dzieci ze szkoły podstawowej. Najważniejsze, że Wy drodzy czytelnicy daliście się złapać na tę przynętę, a co już zrobicie z tą "informacją" to już wyłącznie od Was zależy :)