Przy okazji ostatniej wizyty, jak już pisałam, Pula autentycznie nie zachwyciła. Szara, nieciekawa, bez życia, bez charakteru z jedynym jaśniejszym punktem - Areną. W piątek wybraliśmy się tam jednak w sprawach biznesowych - miałyśmy nadzieję, że będzie ciekawiej i zdecydowanie było!
To był długi dzień, najpierw wczesna pobudka i szorujemy na dół po ryby na kolację. Tychże jeszcze nie było, ale za to nakupiłymy sobie po kilku kalmarach - tylko dlatego, że Daniela obiecała pokazać mi jak to się przygotowuje. Chwile potem pędem do biura, bo i tak byłyśmy już spóźnione. Zatem standardowo pracowałyśmy do 14h. Po pierwsze mamy wyszukiwać partnerów wśród innych organizacji młodzieżowych w Europie i wysyłać im propozycje współpracy, po drugie, naszym zadaniem jest opracować design nowej biblioteczki na materiały Centrum Informacji Alfa Albona i po trzecie, opracować broszurę nt. różnych wymian w ramach programów europejskich. Z tego jednak względu, że to petak, a my już na dobre wrosłyśmy w tutejszą obyczajność - robota nie paliła nam się w rękach. O drugiej spakowaliśmy Alena, Jelenę, Danielę i mnie, i z szaleńczą prędkością ruszyliśmy do Puli.
Tego dnia planowane było jedne z ostatnich szkoleń w ramach programu Adrinet (wspólnego dla krajów z dostępem do Morza Adriatyckiego). Było to spotkanie przy okrągłym stole przedstawicieli młodzieżowej rady miasta, członków organizacji młodzieżowych oraz po prostu młodzieży. Tydzień wcześniej, Daniela i ja przygotowałyśmy scenariusz wydarzenia, dla którego wykorzystałyśmy bardzo ciekawą i dość jeszcze innowacyjną formę pracy - Forum Theatre (każdy z uczestników przyjmuje i odgrywa wyznaczone mu role, co pozwala lepiej uzmysłowić sobie poruszane zagadnienie). Meeting miał niezwykłe otoczenie, na miejsce spotkania wyznaczono budynek dawnej austro-węgierskiej szkoły marynarki, przeolbrzymi (bo o powierzchni prawie 18.000 m2). Rojc dziś jest siedzibą dla 115 organizacji, stowarzyszeń i grup działających w mieście. Absolutnie niesamowite i robiące wrażenie na każdym : ściany o do centymetra pokrywają murale i graffiti, korytarze nieregularnie ciągną się w nieskończoność. Na własnej skórze poczułam to, co towarzyszyło Adso i Wilhelmowi kiedy błądzili po trzewiach benesyktyńskiej biblioteki, z tym wyjątkiem, że Rojc to żyjąca galeria sztuki.
Na debacie przygotowanej i oprawionej z taką starannością, zjawiło się 7 z oczekiwanych 30 osób. Co ciekawe, głównym zagadnieniem było co możnaby zainicjować w kwestii polityki młodzieżowej miasta, a nikt z przdstawicieli młodzieżowej rady miasta nie raczył się pofatygować. To kolejna cecha dość typowa dla Chorwatów (co oni sami potwierdzają) : są narodem bardzo dumnym, ale bardzo leniwym, lubią się podpisywać pod wspaniałymi osiągnięciami, ale kiedy mają dołożyć coś od siebie... Mimo to, główni organizatorzy byli i tak bardzo zadowoleni - nie mniej niż my, jako że wyszłyśmy z naręczami kontaktów oraz darmowych ciastek i owoców (free food!!).
To był chyba do tej pory najdłuższy nasz dzień, ale za to możemy powiedzieć, że nie zmarnowałyśmy z niego ani chwili. Obie posnęłyśmy snem sprawiedliwego myśląc w co ubierzemy się na czekające już na nas "nazajutrze".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz